Gdybyś mógł zadzwonić do kogoś, kogo już przy Tobie nie ma, kto to by był?
Gdybyś mógł usłyszeć jego głos, co byś mu powiedział?
Ja…
Zadzwoniłabym do swojej zmarłej babci Janinki. I odpowiedziałabym o moim życiu od momentu, kiedy jej zabrakło. O tym, jak wzięłam ślub i miałam piękne wesele i że brakowało mi jej podczas podziękowań składanym seniorom rodu. Wiem, że tego dnia patrzyłaby z miłością na mnie i mojego męża swoimi błękitnymi oczami i cieszyła się z tego, że tak pięknie wyglądam i że jestem szczęśliwa. Wszyscy prosiliby ją do tańca i pewnie wychyliłaby też kieliszeczek za nasze zdrowie.
Opowiedziałabym jej o moich dzieciach. Wiem, że uwielbiałaby wszystkiego słuchać. Że wiedziałaby, w której są klasie i znałaby imiona ich przyjaciół. Że przemycałaby jakieś kieszonkowe dla nich, gdyby nikt nie widział. I że siedziałaby przy stole podczas urodzin każdego z nich.
Cieszyłaby się z moich małych sukcesów. Z ukończenia studiów z wyróżnieniem. Z wymarzonej pracy. I pewnie oglądałaby każdy mój telewizyjny występ po kilka razy.
Dla mojej babci byłam najpiękniejsza i najmądrzejsza, choć potrafiła mi szczerze powiedzieć: „że chuda to ja nie jestem”. Dzisiaj wiem, że ludzie zbyt szczupli kojarzyli jej się z biedą i że to był komplement, bo przecież zawsze dbała o to, żebym nie schudła.
Zadzwoniłabym do babci, żeby usłyszeć jej głos, brzmiący melodią ludzi ze wschodu. I zapytałabym, jak się czuje i czy nie trzeba przyjechać poukładać jej ubrań, bo zazwyczaj było to moje zadanie. Pamiętam, jak odkładałam na bok jej nowe piżamki do szpitala, w których tak naprawdę nie zdążyła poleżeć.
Podziękowałabym za to, jak opiekowała się mną w dzieciństwie. Za wakacje, spędzane na schodkach jej domu, za chleb ze śmietaną i porzeczki z cukrem. Za modlitwę przy piecu i noce pod ogromną pierzyną. I za to, że rano wstawała wcześniej, żeby napalić w piecu przed moją pobudką.
Powiedziałabym, że za nią tęsknię. Za wspólnymi nocami i historiami z jej życia, za opowieścią o pięknej miłości Griszy i Kuliny oraz tajemniczej Magdalenie, z którą lubiłam się utożsamiać. Tęsknię za tym, jak się denerwowała moimi kłótniami z bratem i jej straszeniem, że za plucie ląduje się w piekle.
Wyznałabym jej, że dopiero teraz rozumiem, jakim była wspaniałym człowiekiem. Jak była dzielna, mając dziewięcioro dzieci i jak bardzo silna, tracąc niektóre z nich. Była prostą kobietą, ale mądrością życiową przewyższała najtęższe umysły. I była niezwykle dobra. Umiała wszystko przebaczyć. Wszystko i każdemu.
Powiedziałabym, że ją kocham.
Babciu…
1 Comment
Tak bardzo mnie wzruszylas tym wpisem Madziu, ze łzy same Cisna się do oczu…